Tatralandia baseny termalne
Tatralandia i GinoParadise Besenova, (po Polsku Beszeniowa) to dwa duże, nowoczesne obiekty z basenami z wodą termalną, któe położone są w pobliżu Liptovskiego Mikulasa na Słowacji. Oba godne polecenia, zwłaszcza dla tych co tak jak ja kochają relaks w cieplutkiej wodzie.
W tym wpisie Tatralandia zimą 2014.
Cena 19 Euro za trzygodzinny bilet obejmuje wszystko, oprócz świata saun i wellness. Pod słowem wszystko mam na myśli baseny zewnętrzne, wewnętrzne wraz z zamontowanymi jacuzzi i kilometry zjeżdżalni. Bilet za pobyt całodzienny jest troszkę droższy, ale to chyba wersja na lato, gdy można zrobić przerwę w moczeniu i poleżeć sobie na słoneczku. Zimą leżenie na leżakach do super przyjemnych nie należy, bo temperatura powietrza nie jest aż tak wysoka, aby w mokrym stroju leżenie sprawiało przyjemność (nawet szlafrok nie pomaga), a trzygodzinne przebywanie w ciepłej wodzie dla nas było wystarczające.
Tatralandia – niestety nieznacznie przegrała z Gino Poradise Besenovą w mojej ocenie., ale na początek jej plusy:
bardzo przyjemne wnętrze, z palmami i olbrzymim statkiem pirackim.
Główne baseny wewnętrzne podzielone na cztery sekcje z cieplutką wodą czystą lub morską. Podświetlane na różne kolory, co stwarzało przyjemne wrażenie. Pośrodku basenu bar, w którym zamawiasz drinki bezpośrednio będąc w wodzie w jednym z czterech basenów. Bajecznie kolorowe napoje chyba nie były smaczne, bo bardzo dużo niedopitych pozostawianych było na obrzeżach basenów.
Pod statkiem ukryty jest maleńki kameralny basen do nurkowania. Z wiaderka można wybrać sobie maskę do nurkowania. W przyjemnie ciepłej wodzie, w zaułkach basenu pochowane są skarby, których bez maski absolutnie nie widać (nie piszę jakie skarby można tu znaleźć, aby nie popsuć odkrywcom zabawy). Ten basen bardzo mi się podobał, bo tu było cicho a woda przybierała bajeczne kolory.
W kolejnym pomieszczeniu, do którego się udałam jest również basen ze stanowiskami do masażu ciała. Trochę tu było chłodno więc długo tu nie zabawiłam. Dalej sekcja dla dzieci i szalone zjeżdżalnie.
Basen z wodą termalną, uzdrowiskową, o zdrowotnym działaniu, dla której tu przyjechaliśmy i zapłaciliśmy słono za bilet jest tylko jeden!!!, tylko na zewnątrz. Wejście do niego było przyjemne, bo wchodzi się do śluzy wypełnionej wodą, z oddzielonymi pasami kurtyny. Tu się zanurzasz w wodzie, więc o wychłodzeniu ciała nie może być mowy i dalej przechodzisz a właściwie przepływasz przez kurtynę.
Woda cieplutka o kolorze nieciekawym, no taka uroda termalnej wody.
W basenie rozciągnięta siatka do gry, dużo piłek do grania, kosze do koszykówki i ścianka wspinaczkowa- z wersją spadania wprost do wody. Fajne, ale…ja szukałam relaksu, a tu, w basenie nie ma miejsc do siedzenia i jest tylko jeden punkt z masażami. Pływanie w takiej gorącej wodzie jest bardzo męczące, a stanie szybko nam się znudziło i w ten sposób Tatralandia nieznacznie przegrała z Besenovą (o której w moim następnym wpisie).
Minusy organizacyjne – w obu obiektach jest mało szafek, ciasne przebieralnie są podzielone na damskie i męskie (to trzeba wiedzieć, bo my spakowaliśmy wszystko do jednej torby i musieliśmy się przepakowywać).
Obok kompleksu basenowego Tatralandia, powstało miasteczko Holiday Village Tatralandia z całorocznymi miejscami noclegowymi w nowoczesnych bungalowach. Reklama tego miejsca wskazuje, że jest to idealne miejsce dla narciarzy, jednak z tego miejsca wcale nie jest tak super blisko do wyciągów na Chopoku! To 23 km z przejazdem przez miasto Liptovski Mikulasz.
{google_map}tatralandia{/google_map}