la morsetta kemping nad morzem
La Morsetta kemping nad morzem
KORSYKA. ILE DE RÊVE, CZYLI WYSPA MARZEŃ
16.6.2016 wpis dziewiąty
Z Calvi wyruszamy ekstremalną drogą nr D81B w kierunku południowym.
Droga prowadzi po stromych zboczach gór w większości z widokiem na zatoczki i morze. Widok niesamowity. Myślałam, że norweska Droga Troli jest ekstremalna, ale ta przebiła wszelkie wyobrażenia o możliwości podniesienia poziomu adrenaliny, zwłaszcza jak się jedzie większym autem, na przykład kamperem.
Wąska, prowadząca nad przepaściami i niczym nie zabezpieczona, po prostu asfalt się kończy i w dół stromizna. Czasami zdarza się maleńki murek lub ułożone kamienie, ale raczej pełnią funkcje ozdobne, bo na pewno nie zabezpieczą przed stoczeniem się w dół.
Dla potwierdzenia obaw, w dole widzę dwa zardzewiałe wraki samochodów. Strach myśleć jaka tragedia tu się wydarzyła.
W końcu, po 2o kilometrach pełnej emocji podróży docieramy do kempingu La Morsetta.
Miejsce postojowe z widokiem na morze – takie jak lubię. Plaża? O jejku! Myślałam, że Korsyka już mnie niczym nie zaskoczy, a tu proszę, zamiast piasku, wielokolorowy drobny żwirek o kształcie M&Msów. Plaża natychmiast dostała nazwę „drażetkowa”.
Kemping La Morsetta znajduje się w wiosce Argentella. Dawniej działała tu kopalnia srebra i fabryczka. Teraz jest tylko kemping, hotelik i restauracyjka, a dalej pusto – dzika, niezaospodarowana przestrzeń.
Przed plażą spalony budynek pizzerii przypomina o bezpardonowym traktowaniu zagranicznych inwestorów przez Korsykan. Podobnież po drugim pożarze budynku bogata włoszka, nie wytrzymała i wyprowadziła się.
Jedziemy rowerami do mostu w miejscowości Galeria. Powietrze przepełnione jest zapachem pachnącej makki.
O tej porze, (a może ze względu na piłkarskie rozgrywki Euro 2016) ruch samochodowy jest znikomy, więc cała szerokość drogi jest naaasza. To najpiękniejsza trasa rowerowa jaką jechałam. Spokój, zapach ziół, szemrzące w dole morze i widoczki rozbryzgujących się w zatoczkach fal. Po prostu fantastycznie.
Dróżki kempingu La Morsetta mają nazwy ziół i krzewinek porastających korsykańskie zbocza, ich potoczna nazwa to „makia”. Niesamowity, nigdzie wcześniej nie spotkany zapach towarzyszył nam podczas całego pobytu na wyspie.
Mapa google nie rysuje trasy D81B, (może to i rozsądne posunięcie) więc zaznaczyłam tylko punkty z Calvi do kempingu La Morsetta w L’Argantella.
W piątek rozstajemy się z naszymi kompanami. Oni wracają do Polski, my zostajemy jeszcze jeden tydzień.
Już samotnie, udajemy się w kierunku południowym, kontynuujemy nadal drogą D81. Następny postój w Porto.
Kto by pomyślał, że kamienista plaża będzie taka malownicza! Ślicznie wyszła na zdjęciach!
Marianko, dziękuję za odwiedziny i miły komentarz.
pozdrawiam,
Barbara
O rany, ten dwa wraki na prawdę musiały wzbudzić przerażenie. Całe szczęście, że bezpiecznie pokonaliście ten odcinek drogi.
…lawendowe morze- cudne !!!!
🙂
Małgosiu, Martynko,
bardzo dziękuję za odwiedziny i komentarze.
Ostatnio mocno zaniedbałam mój blog, (mniej czasu i brak serca do ślęczenia nad wpisami), jednak przyjemnie jest zobaczyć, że ktoś tu jeszcze zagląda.
Może się jeszcze zmotywuję i wrócę do pisania…? 🙂