
Tarnica 1346 m n.p.m.
Tarnica najwyższy szczyt polskich Bieszczadów
Wejście 26.6.2015 z Wołosatego
Dla nas, mieszkańców niziny Wielkopolskiej, zdobycie szczytu Tarnicy, najwyższego szczytu Bieszczadów wydawało się największym wyzwaniem logistycznym. Odległość od domu to ponad 700 km i prawie 8 godzin jazdy w jedną stronę. Dlatego skróciliśmy trochę pobyt w Chorwacji (opisy już wkrótce) i w drodze powrotnej zahaczyliśmy o Tarnicę. Dwudziesty drugi szczyt z listy Korony Gór Polskich zdobyty.
W Wołosatem, najdalej wysuniętej na południe zamieszkanej miejscowości Polski, jesteśmy późnym popołudniem. Choć według mapy wynika, że zdążymy ze szlaku na Tarnicę wrócić przed zmrokiem, toć to czerwiec, najdłuższe dni w roku, ale po przygodach z poszukiwaniem Skalnika, obiecałam sobie zabierać na wszelki wypadek czołówkę, więc obok polarka i kurtki, w plecaku znajduje się również miejsce na nią. Mapa w rękę, zakup biletów po 7 zł za wejście do Bieszczadzkiego Parku Narodowego i ruszamy.
Zapraszam na fotorelację:
- Początek szlaku, Tarnicę widać w oddali.
- na szczyt, który widać w oddali potrzeba 2h10″
- Skrzyżowanie ze szlakiem konnym
- Miejsce na odpoczynek
- Wejście po poukładanych kamieniach jest bardzo niewygodne
- Buki pastewne przybierają dziwne kształty, bo zostały za młodu poskubane przez bydło
- Miejsce na kolejny wypoczynek, pozostała jeszcze 1h
- Szczyt Tarnicy nadal daleko
- Niewdzięczne schody z sekwencją na 1,5 kroku. Masakra!
- Przełęcz Tarnicy
- Dobre miejsce na foto, tylko słońca brak
- Na szczycie Tarnicy
- Na szczycie Tarnicy
- Na szczycie Tarnicy
- widok ze szczytu Tarnicy
- widok ze szczytu Tarnicy
- Ostatnie spojrzenie na Tarnicę
- jaszczurka mieszkanka Tarnicy
- fiołek dacki
- goździk skupiony
- O tej porze sprzedaż biletów się nie odbywa
Wyruszyliśmy o 16:00, wróciliśmy o 20:00 czyli przed zmrokiem 🙂 . Wejście wyczerpujące, dużo podejść męczących, po nieergonomicznych, wybudowanych z kamienia lub desek schodach. Widoki na szczycie, zwłaszcza gdy na chwilę wyszło słońce – cudne.
Byłem tam w zeszłym roku, niestety na sam szczyt nie dotarłem, gdyż po drodze zastała mnie burza i musiałem się wrócić.
Po Twoich zdjęciach jeszcze bardziej żałuję, że tam nie doszedłem, ale przynajmniej mam kolejny pretekst by tam wrócić 😉
Burza w górach, na szlaku to przerażające! Bardzo roztropnie zrobiłeś, zdobywanie szczytu można odłożyć na inną okazję. Życzę, by tych okazji było ich jak najwięcej!!